Na początku XVIII w. dobra kalwaryjskie należały do księcia Józefa Czartoryskiego mieszkającego w Klewaniu na Wołyniu. Ponieważ nie miał on w Kalwarii swojej stałej siedziby, zwrócił się do klasztoru o sprzedaż działki pod budowę pałacu. W 1713 uzgodniono warunki transakcji, w 1729 r. transakcja została dokończona- książę zapłacił 800 złp za parcelę w klasztornym ogrodzie poniżej kaplicy św. Rafała oraz otrzymał ustną zgodę na budowę domu dla czeladzi pałacowej powyżej w/w kaplicy. Jedynym warunkiem ze strony klasztoru było prawne zobowiązanie ks. Czartoryskiego, że jeżeli jego ród w linii męskiej wygaśnie, parcela wróci na własność bernardynów. Po wybudowaniu pałacu książę, według przekazów, był jego stałym mieszkańcem. W zasadzie poza jednym sztychem Pokornego z 1806 r. nie zachowały się żadne inne widoki pałacu Czartoryskich.
Kolejny właściciel dóbr kalwaryjskich, książę Stanisław Czartoryski, nie mieszkał w pałacu kalwaryjskim a majątkiem zarządzał przez swych pełnomocników. Po jego śmierci, w imieniu chorego brata Kazimierza, dobrami zarządzał Józef Klemens Czartoryski. Bracia nie zostawili po sobie męskiego potomka, co zgodnie z kontraktem z 1713 r. oznaczało przejście parceli na własność klasztoru. Było to powodem wieloletnich spraw przed sądami pomiędzy klasztorem a rodziną Brandysów, którzy dobra kalwaryjskie kupili na licytacji w roku 1835. Sprawa znalazła swój finał dopiero w 1871 r., gdy Sąd Najwyższy w Wiedniu przyznał rację klasztorowi, a w ramach odszkodowania za bezprawne użytkowanie przez Brandysów parceli, bernardyni otrzymali również pałac. W tym czasie pałac był już zrujnowany a wkrótce został rozebrany ( potwierdzenie tego znajdujemy w krakowskim „Czasie” z roku 1852, w który nieznany czytelnik tak pisze „Grubo się pomylił szanowny autor pisząc, iż w bieżącym roku runęła facyata pałacu Czartoryskich, bo to jeszcze w roku 1850 się stało.”), przy czym niektóre źródła podają, że Brandys użył materiałów z rozbiórki do budowy kamienicy w rynku kalwaryjskim obok budynku szkoły.
W jednym z krakowskich archiwum znajduje się kilkustronicowy opis pałacu Czartoryskich z pierwszej połowy XIX wieku, gdy stał on już opuszczony. Opisujący przechodzi z pokoju do pokoju, wymieniając wyposażenie i wystrój każdego z nich. Nie będę go tu całego przytaczał, ale dla przykładu podam dwie ostatnie strony – to opis domku ogrodnika i oranżerii, w którym wymieniono wszystkie drzewka posadzone w ogrodzie.
Jak wyglądał sam pałac? Zbudowany był z żółtego piaskowca, w stylu barokowym. Wchodziło się do niego od strony klasztoru, przed bramą do pałacu znajdował się most murowany, ozdobiony kamiennymi balasami, nakrytymi gzymsami ozdobnymi z kamienia ciosanego. Drzwi bramy wielkie podwójne z drewna sosnowego, blachą grubą żelazną szynami w kratę nitowane, hufnalami grubymi przybite, ryglem i skoblami zasuwane, dodatkowo zabezpieczane drągiem żelaznym w mur wsuwanym. Nad dachem bramy rzeźba Kupidyna z gipsu na pręcie osadzona. W bramie znajdowało się więzienie w piwnicy murowane oraz dwa cekhauzy – prawdopodobnie składziki na broń. Z bramy przechodziło się na dziedziniec, przez który do pałacu wiodła ścieżka. Wzdłuż niej ustawiono 26 kolumn murowanych, na których stało 16 gipsowych rzeźb Kupidyna. Do sieni z dwoma oknami wchodziło się po trzech schodach kamiennych, w środku stały dwie szafki z półkami a na ścianach wisiały 22 obrazy na płótnie malowane – portrety i pejzaże oraz dwa lustra. Ponadto, dwa stoły, skrzynia wielka dębowa z zamkiem i kluczem. Na środku sieni za drzwiami podwójnymi, czarno malowanymi, znajdował się przedsionek prowadzący do ogrodu za pałacem. Pałac mieścił bibliotekę z 17 szafkami na książki i pulpitem do czytania, wielką salę balową, dwa gabinety, garderobę, pokój gościnny, kaplicę z tzw. eremitorium św. Onufrego, pokój apteczny, sypialnie. Podłogi ułożono z „tabliczek” dębowych, ściany wyłożone obiciami w różnych kolorach, sufity ozdobione były gipsowymi złoconymi stiukami, „pikturami” (czyli malowidłami- przypis autora), do ogrzewania służyły kaflowe „kuminki”. Całość dopełniały srebrne lustra i stylowe rzeźbione meble. W bocznych skrzydłach były pokoje dla służby, łazienki, kuchnie, spiżarnie, piekarnia, pokój kredensowy. Oprócz wspomnianej wcześniej oranżerii i domku ogrodnika poniżej ogrodu były stajnie, studnia i lodownia [piwnica dobrze izolowana do przechowywania pozyskiwanego w zimie na stawach lodu – przypis autora]. Do dzisiaj z całego kompleksu pałacowego zachowała się jedynie brama wjazdowa z bocznymi budynkami, które po odnowieniu stanowią bramę wjazdową do wybudowanego na miejscu pałacu Wyższego Seminarium Duchownego.
Przytoczyłem całe hasło z Kalwaryjskiego Alfabetu, aby przypomnieć jego historię, dotychczas sądzono, że nie zachowały się żadne wizerunki tego pałacu. Ostatnio dostałem sensacyjną wiadomość jeden z młodych pasjonatów historii Adrian M. szukając informacji o swoich przodkach dotarł do pokazanego powyżej obrazu. Jest on datowany na około 1850 r. autorem zaś jest jeden z krakowskich malarzy. Niewątpliwie jest to kalwaryjski pałac Czartoryskich (choć wymaga to potwierdzenia przez historyków sztuki). Jakie jeszcze perełki znajdują się w krakowskich archiwach? Osobiście mam wielką satysfakcje, bo ciąg publikacji o historii Kalwarii zapoczątkowany z inicjatywy Biblioteki Publicznej w Kalwarii i mojej, zaczynający się pracami dr. A. Nowakowskiego, zainteresował historią młodych poszukiwaczy, co doprowadziło do takiego przełomowego odkrycia.
Jeżeli ktoś z czytelników posiada jakieś dodatkowe informacje na temat tego obrazu lub samego pałacu, proszę o kontakt po przez redakcję portalu.
About Author
You may also like
-
Dewódzki i Korohoda „Starej Szkole” w Brodach
-
Roman Marczyński zaprasza na Koncert Jazzowy!
-
Dwór w Stryszowie zaprasza na rozmowy przy fotografii, tym razem fotografii archiwalnej i pracy nad nią
-
Sześć miesięcy, milionowe inwestycje
-
Konrad Wojewodzic uczeń KEN Mistrzem Polski 2024 w kategorii Meblarstwo
-
Jakie czynniki wpływają na efektywne funkcjonowanie fabryki?
-
Od poniedziałku 18 listopada do piątku 22 krajówka w Kalwarii na odcinku rynku będzie zamknięta w godz. 9.00-14.00
-
Święto Niepodległości – harcerze świętują w 3 powiatach
-
W Kalwarii radośnie obchodzono Narodowy Dzień Niepodległości
Odkrycie Ameryki! A już w 70tych latach ub. wieku był ten obraz w przewodniku bernardyńskim po dróżkach. I nie wiem, czy u Siemionowa też nie?
o którym łaskawa Pani mówi obrazie, ten w środku tekstu jest znany oczywiście, ale ten ponad tekstem, nigdzie nie był prawdopodobnie publikowany, proszę podać, dokładne dane gdzie ?
Kto jest autorem tego obrazu albo do jakiego archiwum należy? Ciężko określić sam obraz skoro mamy podane tak okrojone dane. A co do samego pałacu to w 1850 r. Łepkowski pisząc o nim wskazał, że jest ruiną, choć wiele elementów było dostrzegalnych. Taki stan pałacu jak na obrazie byłby zatem możliwy przed 1850 r., lecz do tego musimy jako czytelnicy poznać jego autora lub przynajmniej archiwum, gdzie się znajduje.
Pałac Czartoryskich
Przedstawiony obraz odnalazłem zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie gdzie znajduje się do tej pory. Oficjalna nazwa obrazu to ,,Zameczek Czartoryskich w Kalwarii”-1849. Jego autorem jest Aleksander Płonczyński ( 1820-1858), polski malarz, pejzażysta, rysownik i pedagog. W latach 1839-1844
studiował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, uczestnik powstania w 1846.
Adrian Musiał
Panie Adrianie, nie potrzebnie Pan podał dane bo Pana tylko facet podpuscił, to nie żaden historyk, zobaczymy jak wykorzysta te dane , ja to się nawet domyślam
Nie ma nic złego w upowszechnianiu prawdziwych i sprawdzonych danych.
tak, dopóki jakiś pseudo-historyk nie napisze, pseudonaukowej publikacji, w której będzie się chwalił, że to on dokonał odkrycia i po raz pierwszy go opisuje, a takich jest wielu, a do końca roku jak sądzę wyjdzie kto ów P.G.M. i jak użył informacje, które Adrian podał mu na tacy.
O tempora, o mores! Wszędy spiski, wszędy knowania posępnych pseudobadaczy… Gdzież ten jedyny sprawiedliwy? Ten bez błota na butach?
stare polskie przysłowie mówi :
uderz w stół a nożyce się odezwą,
przysłowia to jednak mądrość narodu, tyle w temacie
Bardzo mi przykro Panie Piotrze, że traktuje mnie Pan jako pseudo-historyka nie znając mojej osoby. Jestem historykiem z dyplomem a nawet doktoratem historii, lecz mam prawo pozostawać anonimowym, gdyż szanuję swoją prywatność. Jeśli Pan jest ów badaczem i historykiem to nie rozumiem braku akceptacji do tworzenia książek naukowych przez nie-badaczy. Wszak wiele wspaniałych dzieł powstało spod ręki niehistorycznego twórcy, czego przykładem są także Pańskie dzieła, choć zapoznać się mogłem tylko z „Fundatorami…”. Boli mnie też, że znalezienie czegoś w domenie publicznej, a jest tak w sytuacji państwowych instytucji, rodzi u Pana zachowanie, jakby to Pan był właścicielem przedmiotu i określa… Czytaj więcej »
Pan Piotr ogólnie ignoruje rozmówców i rosci sobie prawo do posiadania jedynego słusznego poglądu na wszystko.