Procesja Zaśnięcia NMP na dróżkach Sanktuarium Kalwaryjskiego

40 tysięcy wiernych uczestniczyło w piątkowej (16 sierpnia) Procesji Zaśnięcia (Pogrzebu) NMP. Uroczystości rozpoczęły się przy kaplicy Domu Matki Bożej uroczystymi nieszporami rozpoczęła się Procesja Pogrzebu NMP. Na początku zebranych pielgrzymów przywitał o. Cyprian Moryc OFM, kustosz sanktuarium. Poprosił o. Narcyza Klimasa OFM z Jerozolimy, przy przeczytał słowo, jakie do kalwaryjskich pielgrzymów skierował kard. Pierbattista Pizzaballa OFM, Łaciński Patriarcha Jerozolimy. Podczas liturgii, której przewodniczył abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, kazanie wygłosił o. dr Romuald Kośla, prof. UPJPII.

Na początku ojciec kaznodzieja przypomniał, że pogrzeb Matki Bożej odbywa się w piątek, podobnie jak śmierć i złożenie w grobie Jej Syna. Mówił, że jest w tym paralelizmie odniesienie do ich nierozerwalnej więzi, bo „skoro Maryja we wszystkim naśladowała swego Syna, dlatego i Ona przeszła przez śmierć”. Następnie stwierdził, że „ludzkie życie jest zawieszone pomiędzy dwoma skrajnościami być albo nie być, istnieć albo nie istnieć, życie zachować albo życie stracić”.

– Dotykamy tu kluczowego zagadnienia, dylematu ciągle aktualnego pomiędzy zagubieniem a życiem, życiem dla siebie, a życiem dla Boga i innych. Wierzymy, że jesteśmy stworzeni, aby żyć bez końca, aby żyć wiecznie, i że każdy wraz ze swoim istnieniem otrzymał od Boga obietnicę życia wiecznego – zaznaczył kaznodzieja.

Kapłan przypomniał, że życie wieczne jest w człowieku wystawione na ciągłe niebezpieczeństwo, a zagrożenia te rodzą się w samym człowieku, jego odniesieniu do Boga, innych i siebie.

– Wiemy, o co chodzi: o porzucenie Boga i Jego Praw, o odrzucenie Kościoła, albo – jak to bywa w niektórych przypadkach ludzi wierzących – o subtelne targowanie się z Nim, by spojrzał na ludzkie wybory mniej rygorystycznie, z „przymrużeniem oka” – stwierdził zakonnik.

Następnie, rozwijając tę myśl, mówił obecnej tendencji naginania dróg Bożych, by On zmieniał swoje drogi do ludzkich wymagań.

– Jesteśmy uważnymi obserwatorami życia w świecie i w Polsce, i nietrudno zauważyć, że są ludzie, którzy na własne życzenie umierają dla nieba. W zastraszającym tempie ludzkość schnie, serca wyschłe twardnieją. Pod zewnętrzną powłoką śmiechu, zabawy, nasycenia kryje się dramat umierania dla nieba. Wielu wręcz drwi z wieczności i ogłusza się na Boże wołanie. Ci żyją ziemskim „dziś”, zatracając swoje wieczne „dziś”, które na nich czeka – mówił ojciec Romuald.

Kaznodzieja przestrzegał, że przedkładanie słowa ludzkiego nad Boską mądrość, przynosi wewnętrzne umieranie i stawanie się głuchym na nadprzyrodzony głos Boga.

– Nie da się temu zaprzeczyć, że wielu jest głuchych, wielu ślepych i niemych, niezdolnych do odbierania duchowej rzeczywistości. Żyją w świecie iluzji, w który wprowadził ich zły, zadomawiają się w nim tak bardzo, że nie myślą o wieczności. I każdy człowiek, który wkłada całe swoje serce w sprawy tego świata, staje się jego niewolnikiem. Każdy z nas może być albo zaczynem zdrowia albo choroby Rodziny, Kościoła czy Ojczyzny. Bo jakość bądź bylejakość naszego zaangażowania się w prawdę i łaskę Chrystusa, w Jego dobroć, miłość to jest dobre albo złe samopoczucie Rodzin, Kościoła i Ojczyzny – przestrzegał profesor.

Zwrócił uwagę, że najważniejszą sprawą i odpowiedzią na taką rzeczywistość jest gorliwa modlitwa. Zachęcał zebranych do postawy miłości niezależnie od miejsca, czasu i warunków, bo tylko bezinteresowna miłość potrafi odnowić ten czas. Zachęcał, by szukać schronienia w Sercu najświętszej Maryi Panny, przed którym pierzcha wszelkie zło.

Na zakończenie wezwał zebranych do modlitwy o pokój w Ziemi Świętej i za wspólnotę chrześcijan w ojczyźnie Chrystusa.

o. Tarsycjusz Bukowski OFM |Biuro Prasowe Sanktuarium

 

Odczytano także list kard. Pierbattista Pizzaballa OFM, Patriarchy Jerozolimy, który miał uczestniczyć w kalwaryjskim odpuście. Niestety, uniemożliwiła mu to sytuacja panująca w Ziemi Świętej, która wprowadza niepewność, nieufność i niepokój. „Postanowiłem, że w tak niepewnej sytuacji, w ogólnym klimacie nieufności, konieczne jest, abym pozostał z moją wspólnotą kościelną, modlił się razem z nią i dodawał otuchy” – napisał kardynał. Zaznaczył, że przez całe dziesięciolecia nie widział w Ziemi Świętej tyle cierpienia, animozji, zemsty i odrzucenia. „Trzeba przerwać błędne koło odwetu i otworzyć się na wzajemny szacunek” – podkreślił. Wspomniał, że Kalwarię i Ziemię Świętą łączy szczególna więź i potwierdził, że przybędzie do Polski, gdy tylko okoliczności pozwolą. „Niech to wasze spotkanie, podczas którego będziecie się modlić i słuchać różnych głosów z Ziemi Świętej i na jej temat, będzie okazją do wzmocnienia waszej więzi z ziemią Jezusa, z ludami, które ją zamieszkują, zachowując nieustannie pogodę ducha i wolność, zdolność do kochania i służenia wszystkim z prostotą i w sposób konkretny” – wskazał.

Po tradycyjnej procesji Pogrzebu Najświętszej Maryi Panny, Mszę św. przy kościele Grobu Matki Bożej w Brodach sprawował abp Marek Jędraszewski.

W homilii wskazał na szczególną bliskość dwóch najświętszych osób: Jezusa i Jego Przenajświętszej Matki. Przypomniał, że Maryja była przy swym Synu przez cały czas Jego ziemskiej wędrówki, od momentu poczęcia aż do śmierci. – Nie ma nic bardziej bolesnego niż to, jak Matka patrzy na śmierć swego dziecka. Nie ma nic bardziej przejmującego, a po ludzku rzecz biorąc – tragicznego. Była z Nim mocą swojej matczynej miłości. I to zrozumieją przede wszystkim matki – zauważył.

Podkreślił, że Maryja była szczególnie bliska Jezusowi i to Ją przede wszystkim Zbawiciel do końca umiłował. W chwili, gdy żegnał się ze światem, dał Jej swego ucznia Jana za syna, a tym samym oddał Jej cały Kościół.

Wszyscy, którzy patrzyli na godziny konania Zbawiciela, pozostali pod wrażeniem niezwykłej potęgi śmierci. Józef z Arymatei złożył ciało Chrystusa w grobie i odszedł, a po trzech dniach kobiety przybyły namaścić Jego ciało, szukając „umarłego pośród umarłych”, który był już „żywym wśród umarłych”. Św. Jan pobiegł do grobu, „ujrzał i uwierzył”. Podobna była postawa uczniów zdążających do Emaus, którzy słyszeli nowinę o zmartwychwstaniu, ale wciąż byli przejęci smutkiem i rozpaczą. – Jedynie Maryja w swoim sercu zachowała całą wiarę Kościoła, całą wiarę w to, co Chrystus trzykrotnie zapowiadał, że w Jerozolimie zostanie zdradzony, że będzie męczony, wydany na śmierć krzyżową, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Jedynie Maryja wierzyła w to słowo Chrystusa i Ona jedynie zawarła w swoim sercu nadzieję, że On zatriumfuje nad śmiercią, grzechem i szatanem – powiedział abp Marek Jędraszewski. Mówił, że Niepokalana stała się Matką Kościoła pod krzyżem Golgoty, nosząc w sercu nadzieję Kościoła na tryumf Chrystusa i będąc uczestnikiem cudu przemiany serc apostołów pod wpływem Ducha Świętego.

Metropolita krakowski nawiązał do apokryfów, mówiących o życiu Maryi, która „tęskniła do końca tęsknoty”, w oczekiwaniu na śmierć, która pozwoli jej ponownie spotkać Syna. – Według tych opowiadań pobożnych Chrystus w momencie śmierci przyszedł do Niej. Tak jak Ona przyszła do Chrystusa, kiedy konał na krzyżu, tak Chrystus przyszedł w tak bardzo ważny, decydujący dla Niej moment przejścia z tego świata do Ojca i był razem z Nią – zauważył. W pamięci pierwotnych chrześcijan przejście Maryi z tego świata do Ojca odzwierciedlało w jakiejś mierze śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

Arcybiskup odczytał fragment apokryfu „Transitus Mariae”, którego autorem miał być apologeta z II wieku Meliton, biskup miasta Sardes. Opisano w nim dokładnie okoliczności odejścia Matki Bożej do Jej Syna. Gdy pochowano Maryję, apostołowie modlili się przy Jej grobie, oczekując że Chrystus weźmie Ją do siebie. – Pozostali przy grobie Maryi, czekając na cud wniebowzięcia, na kolejny tryumf, którego fundamentem stało się Chrystusowe Zmartwychwstanie – mówił metropolita. Przypomniał przedstawiony w apokryfie moment spotkania Żydów, którzy chcieli zbezcześcić ciało Najświętszej Dziewicy. „Błagam cię, święty Piotrze, nie opuszczaj mnie w tak wielkiej potrzebie, bo strasznie cierpię w wielkiej męce” – mówił kapłan. „Jeśli jednak uwierzysz z całego serca w Pana Jezusa Chrystusa, którego Ona [Maryja] nosiła w łonie i pozostała dziewicą po narodzeniu, to łaskawość Pana, który obfituje w dobroć i zbawia niegodnych, da tobie także zbawienie” – odpowiedział mu św. Piotr. Kapłan ucałował łoże, na którym spoczywało ciało Maryi i został uzdrowiony, a Żydzi którzy uwierzyli w Jezusa, odzyskali zdrowie. – Takie jest przesłanie tego apokryfu, by wierzyć we wszystko to, co powiedział św. Piotr, Boży apostoł. Uwierzyć w to, czego naucza Kościół ustami i sercem Piotra. Uwierzyć najpierw w to, co ciągle głosi światu Kościół, ukazując prawdę Ewangelii – podkreślił arcybiskup. Stwierdził, że należy uwierzyć w nauczanie Kościoła, który mówi, że Chrystus w chwili ciężkiej choroby chce przyjść do człowieka w swym sakramentach. – Uwierzyć w to, że Chrystus chce być przy nas: przy każdej i każdym z nas właśnie w tak decydującym o całej naszej wieczności momencie. Uwierzyć, że Chrystus przyszedł na świat, by nam służyć, a nie żeby Jemu służono i Jego służba w założonym przez Niego świętym Kościele trwa. Uwierzyć i przyjąć Chrystusa w Jego sakramentalnych znakach – wskazał.

Przywołał słowa modlitwy „Zdrowaś Maryjo”, która od wieków towarzyszy chrześcijanom. – Módl się za nami grzesznymi, Maryjo, aby w godzinie naszej śmierci przyszedł do nas – tak jak niegdyś do Ciebie – miłosierny Chrystus wraz ze swoim przebaczeniem i zbawieniem i aby wprowadził nas do domu swego Ojca na wieczność całą – dodał arcybiskup.

Na zakończenie o. Egidiusz Włodarczyk OFM, Prowincjał Bernardynów podziękował arcybiskupowi i powiedział, że jego obecność jest powodem wielkiej radości. Przywołał moment, gdy metropolita witał się z uczestnikami uroczystych obchodów i z nimi rozmawiał. – Bardzo wiele osób chciało spojrzeć w oczy księdza arcybiskupa i uścisnąć jego dłoń, poprosić o błogosławieństwo, powiedzieć o swej radości czy smutku, poprosić o modlitwę, czy zapewnić o niej. Księże arcybiskupie – to prawdziwy i najpiękniejszy obraz tego kim dla wierzącego człowieka jest biskup i kim dla biskupa jest człowiek powierzony jego pieczy – powiedział. Podziękował za obecność także bp. Robertowi Chrząszczowi. – Jesteśmy dumni, że ksiądz biskup czuje się tutaj jak u siebie – podkreślił. Wyraził również wdzięczność wszystkim zebranym kapłanom i pielgrzymom. – Dziękuję wszystkim tym, którzy są tutaj i byli z nami. Dziękuję tym, którzy zechcieli do mnie podejść. Te wszystkie intencje i prośby kierowane do mnie ofiarowałem Bogu podczas tej Mszy św. – odpowiedział arcybiskup i udzielił zebranym pasterskiego błogosławieństwa.

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

[zmiany pochodzą od redakcji]

 

 

 

 

0 0 votes
Article Rating

About Author

Reklama
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x